poniedziałek, 28 grudnia 2015

Zante

     Z racji tego, że od naszej pierwszej wspólnej podróży minęło dokładnie 5 lat, zdecydowaliśmy się, że tę okrągłą rocznicę spędzimy po raz kolejny na greckiej wyspie. Za cel odpoczynku od codziennych problemów wybraliśmy Zakhyntos, mając również nadzieję na naładowanie wyczerpanej baterii minionymi wydarzeniami w naszym życiu. Komu w drodzę,temu czas. A może komu w drogę, temu wakacje?.. 
    Tak, to drugie stwierdzenie zdecydowanie lepiej pasuje do nas, więc nie próżnując spakowaliśmy bagaże jak nigdy przedtem. Bez zbędnych kłótni co zabrać i niepotrzebnych gadżetów, tylko i wyłącznie kilka letnich ciuchów, no i oczywiście nieodłaczną część każdego wyjazdu - aparat fotogrficzny. Sami byliśmy w szoku, jak szybo i sprawnie nam to poszło. Uświadomiliśmy sobie to dopiero, gdy przemiła pani na stanowisku odprawy lotniskowej stwierdziła, że nigdy przedtem nie spotkała się, żeby podróżujący na wakacje zabrali 10 kg mniej bagażu niż przewiduje norma :) ale za to w drodze powrotnej będzie więcej miejsca na greckie rarytasy..




     Po wylądowaniu w stolicy Zakhyntos o tej samej nazwie co wyspa, przywitało nas słoneczne, bezchmurne niebo, chodź lekki orzeźwiający wiaterek. Te sprzyjające warunki zachwyciły nas do niezwłocznego zobaczenia uroków wyspy. Przestawiwszy tylko zegarki na czas lokalny zapoznaliśmy się szybko z ofertą hotelu i wypijając przywitalnego drinka :), wyruszyliśmy w poszukiwaniu polskiego biura turystycznego Zante Magic Tours, o którym tak dużo czytaliśmy i słyszeliśmy. Okazało się, że znajdowało się ono w miejscowości Tsilivi, jakieś 10 minut od naszego hotelu.
     Z bogatej oferty polecanej przez biuro, wybraliśmy propozycję SUPER VIP MiX PÓŁNOC + Zatoka Wraku, co w póżniejszym czasie okazało się wycieczką dla wymagających i totalnym hitem.
     Wycieczka odbyła się komfortowym minibusem, w którym mieści się maksymalnie 12 osób,co odróżniało to biuro od innych lokalnych, które oferują wyjazd zakłoczonymi  autokarami. Po drugie biuro proponowało zobaczenie wyspy z dwóch perspektyw, zarówno z lądu jak i morza, co jest wyjątkową okazją ujrzenia niesamowitej Zatoki Wraku z kazdej jej okazałości.
    Pierwszym celem do którego dotarliśmy był punkt widokowy , z którego mogliśmy ujrzeć sąsiadującą wyspę Kefalonię, zatokę Alikanas i Peloponez.




Xigia Beach to kolejny punkt naszej wycieczki. Plaża sama w sobie jest niewielka, ale bardzo urokliwa, a woda oblewająca jej brzegi ma leczniczy wpływ na nasze zdrowie i urodę. Mętność wody spowodowana jest prawdopodobnie obecnością źródeł oraz skał wapiennych otaczających plażę.





     Siarkowe spa, chakteryzuje się ostrym, jak dla mnie duszącym zapachem, ale to nie odstraszyło nas przed kąpielą. Prawdopodobnie wystarczy kilkaminutowe zanurzenia, aby złuścić naskórek i pobudzić metabolizm komórkowy. Jako kosmetolog  nie moglam oprzeć się temu darmowemu zabiegowi. Przecież czego się nie robi dla urody...



     "Odmłodzeni siarką" wyruszyliśmy w dalszy ciąg wyprawy.
Dotarwszy do malowniczego portu Agios Nicolaos wyruszyliśmy łodzią motorową do Blue Caves, czyli Błękitnych Grot.

Kapitanie melduje o gotowości wypłynięcia :)


     Nazwa tych jaskiń wywodzi się od zjawiska jakie rozgrywa się w ich wnetrzu.Błękitne refleksy tworzą na ścianach magiczną atmosferę, co mogliśmy podziwiać nurkując w jednej z grot.







     Po tej morskiej wyprawie pełnej uroków, udaliśmy się do górskiej wioski Anafonitria, gdzie mogliśmy zakosztować rozmaitych grekich specjałów w jednej z tawern.




     Mój wybór kulinarny padł na wszystko co było tylko możliwe :)A mianowicie musakę, suflaki, sałatkę i inne przysmaki. Na zdjęciu przedstawiam danie, które najbardziej przypadło mi do gustu, czyli musaka. Mniami


I kilka zdjęć z wioski.



kościół św. Dionisosa
     Po lunchu dotarliśmy do perełki całej wyprawy – Zatoka Wraku. Długo wyczekiwana chwila stała się wreszcie spełniona. Idąc stromym brzegiem bardzo wysokiego klifu ujrzeliśmy zapierający dech w piersiach widok . Mając ciarki na rękach, uginające się nogi i strach towarzyszący wysokośi nie zepsuły tej wspaniałęj chwili. Widzieliśmy dużo pięknych plaż i zatok, ale ta wyprzedzała wszystkie do tej pory zobaczone. Teraz sami moglismy się przekonać, dlaczego właśnie ta zatoka stanowi wizytówkę każdej pocztówki z Zakhyntos.





     Dzięki Zante Magic Tours mieliśmy możliwość podziwiania zatoki od strony morza. Dopływająć do niej statkiem ujrzeliśmy niewyobażalnie lazurową wodę, plażę z białymi drobnymi kamyczkami i stary zardzewiały wrak. Coś pięknego, sami zobaczcie i oceńcie!!!






 Kris oszalał z wrażenia i postanowił się zakopać, żeby zostać w Navagio Beach na zawsze :)


Pozdrowienia dla wszystkich :)




Caretta Caretta- czyli w poszukiwaniu żółwi

Kilka dni minęło od ostatniej wyprawy, a my głodni kolejnych wrażeń, postanowiliśmy wypożyczyć quada i ruszyć wzdłuż brzegów wyspy. Mając wcześniejsze doświadczenia kierowania czterokołowcem bez obaw ruszyliśmy w trasę. Kierunkiem naszej ekspedycji była stolica wyspy Zakhyntos, jak
również chęć ujrzenia żółwi Caretta Caretta, które są symbolem Zante (skrót od słowa Zakhyntos)
.

Droga nie była zbyt długa, ani wymagająca. Majać mapkę, bez problemów w ciągu 20 minut dojechaliśmy do celu. Pierwszym punktem było Agios Sostis, Laganas.
  Zapowiadało się cudowne przedpołudnie!I tak, też własnie było. Niewielka ilość turystów, promienie śłońca otulaląje nasze barki i  krystalicznie czysta woda. Czego można chcieć więcej/?


Agios Sostis to niewielka wyspeka, która wita każdego turystę dodatkową atrakcja, jaką stanowi długi drewniany mostek. Kładkę dookoła otacza przejrzysta woda, w której można dosłownie ujrzeć swoje własne odbicie.  A może znajdzie się i żółw? Kto wie, zobaczymy?!




     Tanecznym krokiem przeszliśmy przez pomost. Zaraz przy wejściu należało uiścić opłatę w wysokości 4 euro za osobę ( w cenie biletu był jeden zimny drink do wyboru).
      Na wyspie, znajduje się nieduża plaża,  na której odbywają się największe imprezy na Zakhyntos. Cechą charakterystyczną tego miejsca są zawieszone białe prześcieradła pomiędzy skałami, które lekko powiewiają przy wietrze.




     Podziwiając panoramę Laganas i popijając darmowe piwko nagle ukazała mi się  głowa żólwia, wynurzająca się aby nabrać wdech. Oczywiście Kris nie uwierzył w moje słowa, stwierdzając, że to efekt uboczny picia piwka w upale ( a przecież wypiłam tylko pół hhaha) Ale kolejne wynurzenie żółwia rozwiały wszelkie jego wątpliwości i nawet udało mu się uchwycić go w kadrze  naszego aparatu.
Zdjęcie nie jest zbyt wyraźne i nie odzwierciedla prawdziwych rozmiarów gada, ale stanowi dowód wiarygodności :)